Zorby z książki Nikosa Kazantzakisa. Mówcie, co chcecie, ale wożę ją ze sobą i poczytuję przy porannej mocnej kawie w trakcie moich greckich wędrówek. Podziwiam nieposkromioną spontaniczność jej bohatera, jego pojmowanie świata, w którym, jak mawia, "każda rzecz ma duszę: drzewo, kamień, wino, które pijemy, ziemia, wszystko". I ja mu wierzę, przynajmniej tu, w Grecji.<br><br><tit>Piękno w pełnym słońcu</><br><br>Czarterowe samoloty przywożą do nadmorskich kurortów tysiące turystów, a na Peloponezie, na Krecie, Rodosie, Korfu czy Santorini obowiązuje ten sam rytuał: plaża, słońce, wieczorny deptak. Czy jest tu jeszcze miejsce dla spontanicznej duszy Greka Zorby? Czy zapracowany kelner nie pogoni mnie ścierką