Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
drżącymi od chciwości palcami.
Wystawiła sobie potem nowy dom z głęboką piwnicą, gdzie przechowywała złoto i strzegła go dniem i nocą.
Wojtek z Lilią pozostali w starej drewnianej chacie. Młoda kobieta już nie płakała, ale śmiała się coraz częściej, tuląc do łona córeczkę: czarnowłosą, modrooką Lalkę.
Raz, gdy noc była wietrzna i ciemna, lał deszcz, jak zwykle w jesieni, do okna chaty rybaka ktoś zapukał raz, drugi i trzeci.
- To matka puka - rzekł rybak do żony. Wstał i wyszedł z izby.
Zastał matkę ciężko chorą.
- Dobrze, żeś przyszedł - przywitała go. - Cierpię okropnie! Wewnątrz pali mnie ogień! Och, jak pali! Jak pali
drżącymi od chciwości palcami. <br>Wystawiła sobie potem nowy dom z głęboką piwnicą, gdzie przechowywała złoto i strzegła go dniem i nocą. <br>Wojtek z Lilią pozostali w starej drewnianej chacie. Młoda kobieta już nie płakała, ale śmiała się coraz częściej, tuląc do łona córeczkę: czarnowłosą, modrooką Lalkę. <br>Raz, gdy noc była wietrzna i ciemna, lał deszcz, jak zwykle w jesieni, do okna chaty rybaka ktoś zapukał raz, drugi i trzeci.<br>- To matka puka - rzekł rybak do żony. Wstał i wyszedł z izby. <br>Zastał matkę ciężko chorą.<br>- Dobrze, żeś przyszedł - przywitała go. - Cierpię okropnie! Wewnątrz pali mnie ogień! Och, jak pali! Jak pali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego