gad zbrodni. I szlachcic polski, potomek dla rycerzy, jak zbój, jak łotr podstępny, wymordował wspólników tajemnej pracy. <br>Wymordował i krwią ofiar naznaczył miejsca w górach, gdzie reszta skarbów zostać miała, a sam odciął linę tratwy i popłynął w dół rzeki. <br>Popłynął, znalazł najmitów; wymknął się szczęśliwie krakowskim celnikom, zaręczając, że wiezie żelazo. Mocny statek pruł modre fale Wisły, jak wprzód żeglował po Dunajcu. Tak minęli stary Sandomierz ze wspaniałymi murami zamku; legł tam niegdyś dziad Wydżgi broniąc grodu od Tatarów. Płynął dalej pan Piotr pod Zawichostem; aż po brzeg rzeki rozłożyło się tu pobojowisko Leszkowe. Potem dotarli do Solca, gdzie na