posiadanie, jako wiano swojej żony Eleonory, księstwo Akwitanii.<br>Ludzie północy serdeczniej kochali te południowe wina niż ich producenci. Miłość do win włoskich roznieśli po Europie nasamprzód księża, wędrujący do Rzymu, do Stolicy Świętej, ze wszystkich zakątków kontynentu. O pewnym biskupie niemieckim do dziś się opowiada w Montefiascone, słynącym z białego wina o wspaniałym bukiecie. Zmierzał ci ów biskup nieśpiesznie w stronę Rzymu, i co jakiś czas wysyłał przodem giermka, by sprawdzał w przydrożnych karczmach, gdzie warto się zatrzymać, gdzie godnym trunkiem go podejmą; miał tam na drzwiach zostawiać znak est, czyli jest. Tamtego dnia długo na to czekał, już zmierzch zapadał