Bo musisz być - odpowie już bez jąkania Dominika.<br>- Tylko tyle? - spyta wolno Paweł.<br>- Aż tyle - pokręci głową Dominika. (Taka <br>jest odważna w zmyślaniu sobie. No!)<br>Potem będą mówić o czymkolwiek. Najważniejsze <br>zostało wytłumaczone.<br>Tak - Dominika staje w maliniaku, zrywa przejrzałe, <br>rozpływające się pod dotknięciem ręki owoce, sprawdza, <br>czy nie robaczywe, wkłada do ust, zlizuje dokładnie sok z dłoni <br>i wzdycha - skoro tak, nie zabierze dziś Pawła dziadkowi. <br>Nie powie mu o babce. A decyzję podejmie sama. Już podjęła.<br>Wytarła ręce o chrzanowy liść, <orig>pokolorowiły</> <br>się jeszcze dokładniej. "Nie czas dorosnąć, <br>Dominiko?" - spytałaby mama.<br>Czas, oczywiście. Dorasta. To nie jej wina, że