się zupełnie bezbronny. Przypominało to położenie lekarza, który gdzieś na wsi na urlopie miał wykonać nagłą operację, a pod ręką nie miał żadnego narzędzia prócz kuchennego noża, lub dajmy na to, brzytwy do golenia. Przekonał się, że istnieje miłość tragiczna i pełnowartościowa, która oto zajęła sobą całe jego życie i wkraczała nawet w dziedzinę jego obowiązków. Chciałby ją wypędzić, ponieważ przyzwyczaił się do samotności i nie wyobrażał sobie, aby ktoś na zawsze podzielił z nim jej poufność. <br><page nr=199><br> Czuł, że teraz coś się złamało, zmieniło i że teraz musi zbudować na nowo wszystko.<br>Był to wypadek dość pospolity, casus yulgaris, gdyż dziewięćdziesiąt