spijaną przez ziarnko wdeptane podkutym butem w ziemię, w robaczka nikłego topiącego się w tej kropli;<br> żebyś wyschła od tej choroby na szczapę, na witkę, na badyl, na puch ulotny miotany przez wiatr po nieobeszłej ziemi i żeby cię nikt nie przyjął: ani człowiek, ani zwierzę, ani ptak, ani robactwo włażące do ziemi przed zimą, ani, ani, ani wieczne jak amen.<br> <page nr=35><br> Te kłótnie trwające przez całe dnie, tygodnie, miesiące, lata przerażały nas najbardziej.<br> Chowaliśmy się przed nimi do komory, właziliśmy na stryszki zasypane sianem, do stajni, gdzie tuliliśmy się do zwierząt, na których, jak żywa, chodziła cała skóra.<br> Ale bywały też