to Rabelais. Aż duszno u nich od oparów winnych, ale jest wciąż miejsce na poezję w ich wierszach i gawędach. Pierwszy, którego Bronisław Geremek nazywa "złodziejem i hulaką" (Wielki Testament, wstęp), rzeczywiście wydawał "wszystko na karczmę y dziewczęta", a w Balladzie o Villonie i grubej Zośce wyśpiewywał: "Niech przyjdą goście, wnet za dzban iuż chwytam / Po wino pędzę, znoszę ser, owoce", by potem wyznać, że nawet po tak prostym pijaństwie w końcu "schlani oboje śpimy jak barany". Lecz czasem, choć "dzban ssali w sposób nazbyt krzepki", wyrastali duchem ponad karczemne odruchy, odnajdując w sobie uczucia serdeczne także dla innych: <br><br><gap><br><br>Sprośności tu