Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
i puścił. Zerwałam się, wybiegłam z szałasu. Diego za mną. - Co robisz? - krzyknął. Odpowiedziałam, żeby mnie zostawił, że nie chcę go teraz widzieć, i pobiegłam na oślep w ciemność. Księżyca już nie było, Diego ciągle wołał gdzieś za mną - wróć natychmiast! - a ja upadłam, nie podniosłam się nawet i tylko woda huczała w parowie.
Zlękłam się ciemności i szumu.
Kiedy wróciłam, Diego powiedział: - Myślę, że miłość spełnia się w ofiarowaniu. Nie ma miłości bez ofiary. - Nie rozumiałam go. Przespaliśmy potem resztę nocy.
Rano przyszła do szałasu ta Amaryllis. Była bosa, opalona, w krótkiej spódnicy, miała odkryte ramiona i głębokie wcięcie nad
i puścił. Zerwałam się, wybiegłam z szałasu. Diego za mną. - Co robisz? - krzyknął. Odpowiedziałam, żeby mnie zostawił, że nie chcę go teraz widzieć, i pobiegłam na oślep w ciemność. Księżyca już nie było, Diego ciągle wołał gdzieś za mną - wróć natychmiast! - a ja upadłam, nie podniosłam się nawet i tylko woda huczała w parowie.<br>Zlękłam się ciemności i szumu.<br>Kiedy wróciłam, Diego powiedział: - Myślę, że miłość spełnia się w ofiarowaniu. Nie ma miłości bez ofiary. - Nie rozumiałam go. Przespaliśmy potem resztę nocy.<br>Rano przyszła do szałasu ta Amaryllis. Była bosa, opalona, w krótkiej spódnicy, miała odkryte ramiona i głębokie wcięcie nad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego