mówi tak: kupmy sobie zero pół na spółkę, i co Staszek miał zrobić?, głupio i niezręcznie odmawiać, gdy ktoś grzecznie prosi w takie święto zwłaszcza - a co to już człowiekowi napić się nie wolno, czy co?!, i na dodatek pod takim ważkim pretekstem. <br>Jakim to już Staszek nie pamiętał. A wódeczka to była przednia, żytnia i od razu Staszkowi zapachniało latem, zbożem, gnojem, wsią i Staszek tam młody, zagubiony, leży w trawie w polu i wciągam w płuca rozgrzane, pełne rozmaitych zapachów wieczorne powietrze i krowy gna, jak za starych dobrych czasów - no dzieciństwo mu stanęło przed oczyma - rozczulił się!<br>LINK