Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
dochodu.
- Muszę pana zmartwić - powiedział kapitan. W świetle prawa ten przelew jest przestępstwem i jako taki nie jest ważny. Ale tym nie my będziemy się zajmować. Żegnamy. Czy podwieźć pana? - zwrócił się do Woźniaka.
- Tak, będę wdzięczny. Tylko jeszcze jedna sprawa. - Woźniak sięgnął do kieszeni i położył na stole kartę wozu, kluczyki i trzy tysiączłotowe banknoty.
Jechali jakiś czas w zupełnym milczeniu, żaden z oficerów nie kwapił się z przerwaniem męczącej ciszy. Wreszcie Woźniak nie wytrzymał.
- Kapitanie, nie wyobraża pan sobie, jak mi głupio. Narobiłem tyle niepotrzebnego bigosu. I chciałbym jeszcze jedno wyjaśnić. Panowie pewnie zadają sobie cały czas pytanie, dlaczego
dochodu.<br>- Muszę pana zmartwić - powiedział kapitan. W świetle prawa ten przelew jest przestępstwem i jako taki nie jest ważny. Ale tym nie my będziemy się zajmować. Żegnamy. Czy podwieźć pana? - zwrócił się do Woźniaka.<br>- Tak, będę wdzięczny. Tylko jeszcze jedna sprawa. - Woźniak sięgnął do kieszeni i położył na stole kartę wozu, kluczyki i trzy tysiączłotowe banknoty.<br>Jechali jakiś czas w zupełnym milczeniu, żaden z oficerów nie kwapił się z przerwaniem męczącej ciszy. Wreszcie Woźniak nie wytrzymał.<br>- Kapitanie, nie wyobraża pan sobie, jak mi głupio. Narobiłem tyle niepotrzebnego bigosu. I chciałbym jeszcze jedno wyjaśnić. Panowie pewnie zadają sobie cały czas pytanie, dlaczego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego