Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
że on - Zygmunt - wsącza w kamienicę urynowego wirusa. Nachylony nad zlewem, szczotkował zęby, szczerzył je w końskim grymasie i spluwał kolgejtową flegmą, by przejść do golenia przed lustrem. A golił się bardzo dokładnie i bardzo dokładnie wyrykiwał wszystkie znane kawałki. De Pasandżer Iggi Popa miał wiele bisów.
Zaciekłość Drzeźniaka była wprost proporcjonalna do sterty zażaleń, jaka piętrzyła się na biurku dzielnicowego. Ich treść oddawała Golgotę lokatorów, a Gomorę Drzeźniaka. Dzielnicowy był bezradny i rozkładał ręce. Stwierdzał, że ręce ma związane i że ręce od wszystkiego umywa. Sprawę ucinał jeden jedyny świstek papieru, oczywiście załatwiony na lewo, w którym informowano o neurotycznej dolegliwości
że on - Zygmunt - wsącza w kamienicę urynowego wirusa. Nachylony nad zlewem, szczotkował zęby, szczerzył je w końskim grymasie i spluwał kolgejtową flegmą, by przejść do golenia przed lustrem. A golił się bardzo dokładnie i bardzo dokładnie wyrykiwał wszystkie znane kawałki. De Pasandżer Iggi Popa miał wiele bisów.<br>Zaciekłość Drzeźniaka była wprost proporcjonalna do sterty zażaleń, jaka piętrzyła się na biurku dzielnicowego. Ich treść oddawała Golgotę lokatorów, a Gomorę Drzeźniaka. Dzielnicowy był bezradny i rozkładał ręce. Stwierdzał, że ręce ma związane i że ręce od wszystkiego umywa. Sprawę ucinał jeden jedyny świstek papieru, oczywiście załatwiony na lewo, w którym informowano o neurotycznej dolegliwości
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego