Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
siniał dym. W blaszany parapet za oknem bębniła gałąź. Wziął Różę za rękę i lekko przyciągnął do siebie. - I po co to wszystko, przecież wiesz, że zawsze będę przy tobie - przesunął dłonią po jej twarzy, odnajdując pot i znużenie.
- Wiem, ale tyle okropnych rzeczy teraz dzieje się naokoło, słyszałam straszne wrzaski - to "wiem" zabrzmiało nieprzekonywająco.
- Nic nowego, od pięciu lat tak samo, żandarmi popili się, jeden ryczał, był z nimi ten łajdak Sekuła.
Niespodzianie Róża zadała pytanie polityczne: - Czy tamci, zza Wisły, będą dla ludzi lepsi? Raz mówiłeś Konstantemu, że muszą być lepsi.
Jassmont przytaknął. - Lepsi, na początku chyba tak, bo
siniał dym. W blaszany parapet za oknem bębniła gałąź. Wziął Różę za rękę i lekko przyciągnął do siebie. - I po co to wszystko, przecież wiesz, że zawsze będę przy tobie - przesunął dłonią po jej twarzy, odnajdując pot i znużenie.<br>- Wiem, ale tyle okropnych rzeczy teraz dzieje się naokoło, słyszałam straszne wrzaski - to "wiem" zabrzmiało nieprzekonywająco.<br>- Nic nowego, od pięciu lat tak samo, żandarmi popili się, jeden ryczał, był z nimi ten łajdak Sekuła.<br>Niespodzianie Róża zadała pytanie polityczne: - Czy tamci, zza Wisły, będą dla ludzi lepsi? Raz mówiłeś Konstantemu, że muszą być lepsi.<br>Jassmont przytaknął. - Lepsi, na początku chyba tak, bo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego