głębi od spodu.<br><br>Zapatrzonemu w dal przed się bez końca<br>Reszta dorożki z plecami woźnicy,<br>Znikając nagle na rogu ulicy,<br>Odsłania szybę, zbłyskaną od słońca.<br><br>Pies mój, w ślad za mną idący niemrawie,<br>Znienacka wstrząsa kudłami swej grzywy<br>I pysk zadziera i patrzy ciekawie<br>Na szyld, od wróbli szary i wrzaskliwy.<br><br>Jakaś wariatka męczeńsko uboga,<br>Słynna w zaułku na całe podwórze,<br>Wrzuca do skrzynki, strumniałej przy murze,<br>List, nieudolnie skreślony do Boga.</><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>PRZEMIANY</><br><br>Tej nocy mrok był duszny i od żądzy parny,<br>I chabry, rozwidnione suchą błyskawicą,<br>Przedostały się nagle do oczu tej sarny, <br>Co biegła w las, spłoszona obcą jej