Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
północy zgasiła światło, otuliła się kocem i zasnęła.
Niedługo spała. Obudziła się z uczuciem, że coś ciężkiego ją przygniata. Przestraszona poruszyła się gwałtownie, żeby zrzucić z siebie to "coś" i wtedy zorientowała się, że na niej leży... człowiek. Chciała krzyknąć, ale natychmiast poczuła na ustach ciężką, wilgotną dłoń.
- Tylko nie wrzeszcz, bo dzieci pobudzisz! - usłyszała wydane szeptem polecenie. Znała ten głos. I ten ton nie znoszący sprzeciwu. To był Leszek D. Przygniatał ją ciężarem swoich 80 kilogramów, jedną ręką zasłaniał jej usta i przytrzymywał głowę, drugą zaś ściągał spodnie od piżamy. Nie było to trudne. Beata była niezbyt wysoka, drobnej budowy
północy zgasiła światło, otuliła się kocem i zasnęła.<br>Niedługo spała. Obudziła się z uczuciem, że coś ciężkiego ją przygniata. Przestraszona poruszyła się gwałtownie, żeby zrzucić z siebie to "coś" i wtedy zorientowała się, że na niej leży... człowiek. Chciała krzyknąć, ale natychmiast poczuła na ustach ciężką, wilgotną dłoń.<br>&lt;q&gt;- Tylko nie wrzeszcz, bo dzieci pobudzisz!&lt;/&gt; - usłyszała wydane szeptem polecenie. Znała ten głos. I ten ton nie znoszący sprzeciwu. To był Leszek D. Przygniatał ją ciężarem swoich 80 kilogramów, jedną ręką zasłaniał jej usta i przytrzymywał głowę, drugą zaś ściągał spodnie od piżamy. Nie było to trudne. Beata była niezbyt wysoka, drobnej budowy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego