Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
masz pietra?
- Ty będziesz lazł czy ja? No, to mój strach.
- Klawo, Marcuś. Tylko nie skocz za prędko. Dobrze widzisz ich obu? No to uważaj... Dopiero wtedy, jak obaj obrócą się plecami do okna. I nie marudź. Chwytaj, co się da, i dymaj pod samym płotem, tak chybcikiem, przy ziemi, wskocz w te słoneczniki, a stamtąd chodu. Skapowałeś? Cześć.
Poszedł niespiesznie do domku dróżnika. Drzwi od strony stacyjki były uchylone, ale nie pchał się do środka, tylko grzecznie zapukał. A nuż obaj mężczyźni wyjdą do sieni zobaczyć, co to za pukanie... Ale nikt się nie ruszył. Zastukał mocniej, z wnętrza odezwał
masz pietra?<br>- Ty będziesz lazł czy ja? No, to mój strach.<br>- Klawo, Marcuś. Tylko nie skocz za prędko. Dobrze widzisz ich obu? No to uważaj... Dopiero wtedy, jak obaj obrócą się plecami do okna. I nie marudź. Chwytaj, co się da, i dymaj pod samym płotem, tak chybcikiem, przy ziemi, wskocz w te słoneczniki, a stamtąd chodu. Skapowałeś? Cześć.<br>Poszedł niespiesznie do domku dróżnika. Drzwi od strony stacyjki były uchylone, ale nie pchał się do środka, tylko grzecznie zapukał. A nuż obaj mężczyźni wyjdą do sieni zobaczyć, co to za pukanie... Ale nikt się nie ruszył. Zastukał mocniej, z wnętrza odezwał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego