Typ tekstu: Książka
Autor: Wiedemann Adam
Tytuł: Sęk Pies Brew
Rok: 1998
wyrzucić z siebie to mieszkanie i wszystkie zaistniałe w nim wypadki; wyjść na światło dnia i światłem tym się ocucić. Ale Baata też najwidoczniej nie spała, bo kiedy zacząłem się krzątać, zajrzała przez szparę w drzwiach i rzekła:
- Już idziesz? Poczekaj, odprowadzę cię.
Nieludzki smutek jej głosu przeszył mnie na wskroś. Poczekałem. Szliśmy w milczeniu, zakłócanym jedynie przez kaszel towarzyszącego nam Fitzgeralda. Nie wiem, po co Baata go zabrała. Przez niego musieliśmy iść bardzo powoli, no i spóźniłem się na autobus. Następny był za godzinę i piętnaście minut.
- To może pochodzimy sobie po mieście - zaproponowała Baata. Spacerowaliśmy w dalszym ciągu milcząc
wyrzucić z siebie to mieszkanie i wszystkie zaistniałe w nim wypadki; wyjść na światło dnia i światłem tym się ocucić. Ale Baata też najwidoczniej nie spała, bo kiedy zacząłem się krzątać, zajrzała przez szparę w drzwiach i rzekła:<br>- Już idziesz? Poczekaj, odprowadzę cię.<br>Nieludzki smutek jej głosu przeszył mnie na wskroś. Poczekałem. Szliśmy w milczeniu, zakłócanym jedynie przez kaszel towarzyszącego nam Fitzgeralda. Nie wiem, po co Baata go zabrała. Przez niego musieliśmy iść bardzo powoli, no i spóźniłem się na autobus. Następny był za godzinę i piętnaście minut.<br>- To może pochodzimy sobie po mieście - zaproponowała Baata. Spacerowaliśmy w dalszym ciągu milcząc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego