chciał tego wszechświat, a wszechświat to rzecz. Otrzymał więc w darze od swych rodziców, ich przodków i przodków tych przodków - i tak aż po bielmo zwierzęcości - taki, a nie inny wzorzec DNA, przez który jest, jaki jest; przez który robił to, co robił, myślał to, co myślał, doświadczył, czego doświadczył - wskutek czego jest, jaki jest. Na żaden z owych dwóch etapów kształtowania siebie nie miał wpływu, na nic nie miał wpływu - wszak i nie dumałby nad tą teorią, gdyby nie był takim Lopezem Praduigą, jakiego sobie utoczył wszechświat. Maszyna. Maszyna. Nie jest to wizja aż tak przerażająca, gdy uznamy ten proces