się produkcja pierwszej książki wierszy w okupowanym mieście, mojego tomiku pod pseudonimem Jan Syruć, czyli pod nazwiskiem mego pradziadka. Powielacz i papier załatwił Antoni Bohdziewicz, Janka zszywała, Jerzy pomagał. Zaraz potem zapał czytania Balzaka. Przeciwko Conradowi. Był to czas, kiedy Jerzy redagował gazetkę literacką dla kółek czytelników, której byłem głównym współautorem, i kiedy jego opowiadania, które tam umieszczał, obracały się w najwyższym diapazonie spraw ostatecznych. Umysł Janki był bardzo trzeźwy, skłonny do ironii, i Conradowski zaśpiew (Conrad tłumaczony przez Anielę Zagórską) u Jerzego jej się nie podobał, co mówiła mu otwarcie na naszych wódkach "Pod Kogutem". Żadnego romantycznego zaśpiewu w prozie