Argentyńczyk, a może Hiszpan, zaśmiał się.<br>- Gorący.<br><br><page nr=7><br>Kobieta, która podawała sukienki, miała grube nogi. Inge przyjrzała się uważniej niskiej, czterdziestoletniej sprzedawczyni domu towarowego braci Barasch. Dostrzegła zaniedbane włosy, czerwone ręce. Pomyślała o małym, źle ogrzanym pokoju, który pewnie wynajmuje za większą część swojej pensji. Zrobiło jej się żal. To było współczucie przeznaczone dla niej samej. Nieudanej śpiewaczki kabaretowej. Płatnej kochanki. Dziewczyny, która wkrótce sama może trafić za sklepową ladę.<br>Gdy była mała, matka wystawiała ją za karę do wielkiego, zimnego przedpokoju. Inge stała sama pod wielką, czarną ścianą i czekała, aż przyjdą po nią olbrzymy. Takie małe, niegrzeczne dziewczynki zawsze kończą