Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
pełnej tradycyjnych niebezpieczeństw.
- Na długo pan?
Była już o tym mowa przy wynajmowaniu pokoju. Na miesiąc? Na dwa? Zależało wszystko od sprawy, dla której przyjechałem. Co do pieniędzy na pobyt, liczyłem na poanoc pana Campilli, zgodnie z jego obietnicą w liście do ojca. O tych rzeczach pani Rogulskiej oczywiście nie wspomniałem.
- Myślę, że na miesiąc - odparłem. - Pierwszy raz w Rzymie?
- Nie, proszę pani.
I powiedziałam jej, kiedy byłem. Dodałem parę słów o ojcu. O jego związkach z Rzymem.
- A my tu już osiermaście lat!
Wiedziałem, że mówi o sobie i o swoim, bracie. Znaleźli się. tu oboje. pod koniec trzydziestego dziewiątego
pełnej tradycyjnych niebezpieczeństw.<br>- Na długo pan?<br>Była już o tym mowa przy wynajmowaniu pokoju. Na miesiąc? Na dwa? Zależało wszystko od sprawy, dla której przyjechałem. Co do pieniędzy na pobyt, liczyłem na poanoc pana Campilli, zgodnie z jego obietnicą w liście do ojca. O tych rzeczach pani Rogulskiej oczywiście nie wspomniałem.<br>- Myślę, że na miesiąc - odparłem. - Pierwszy raz w Rzymie?<br>- Nie, proszę pani.<br>I powiedziałam jej, kiedy byłem. Dodałem parę słów o ojcu. O jego związkach z Rzymem.<br>- A my tu już osiermaście lat!<br>Wiedziałem, że mówi o sobie i o swoim, bracie. Znaleźli się. tu oboje. pod koniec trzydziestego dziewiątego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego