w pokoju paliło się światło. Michał spał w najlepsze, Dorotka nie. <br>Dorotka siedziała całkowicie rozbudzona na łóżku swego brata i coś do siebie gaworząc, przekładała w wielkim skupieniu jakieś kolorowe pastylki. Świadomość, czym ona się bawi, poraziła mnie i unieruchomiła w miejscu. Stałam jak mumia, niezdolna do jakiejkolwiek reakcji. Ogromny wstrząs i śmiertelny strach. Proszki były wszędzie, na podłodze, na biurku, na łóżku. <br>Jeszcze nie chciałam zrozumieć, pobiegłam sprawdzić zawartość szuflady kuchennego stolika, gdzie trzymałam te lekarstwa. Szuflady, w której akurat tego popołudnia przy kręcącej się w pobliżu Dorotce robiłam systematyczny porządek. <br>Lekarstwa były dwa. Jednym z nich był niesamowicie zdradliwy