zjawisko masowe. Rzecz skądinąd zrozumiała, jeśli przypomnieć, iż cudzoziemców, których przedtem widziano jako ugrzecznionych przybyszów, proszących z czapką w ręku o chleb i azyl wyznaniowy, teraz ujrzano w charakterze rabusiów, morderców i gwałcicieli. Nasila się także wrogość wobec pewnych grup religijnych, oskarżanych o konszachty z wrogiem. Jak wielki musiał być wstrząs, jeśli na ołtarzu Opatrzności, zagniewanej tolerowaniem "herezji", składano ofiarę z krwi społeczeństwa szlacheckiego.<br>Mam tu na myśli braci polskich, którzy być może dotrwaliby spokojnie do schyłku Rzeczypospolitej, gdyby z resztą szlachty nie łączyła ich wspólnota etniczna, a często również rodowa. Agitacji religijnej takich na przykład menonitów (holenderskich anabaptystów) nikt się