ładnie umyj po sobie, ze stołu zetrzyj, pochowaj jedzenie. I chodź tu, będziesz płukać. Włóż fartuch.<br>Pralka babci była raczej przedpotopowa, mechaniczna, wczesne lata sześćdziesiąte na oko. Był to spory walec blaszany z silnikiem wbudowanym u podstawy i wirnikiem osadzonym w dnie wewnętrznego cylindra. Wlewało się tam wodę, uprzednio podgrzaną, wsypywało proszek, następnie rozlegał się głośny ryk i woda z proszkiem zaczynała wirować w cylindrze. Wtedy można było wrzucać bieliznę. Ryk pralki przybierał na sile, łącząc się z wysilonym łoskotem, tak że osoba piorąca nie słyszała własnych myśli, a cóż dopiero słów. To miało swoje dobre strony, bo zamiast gadać po