raz na szyderstwo... Że mógł tymi dwoma słowami nakarmić całe swoje życie. Ale, Marciu, <orig>trzebaż</> wiedzieć, jak było! Przecie sens słowa nie zawsze jest ten sam, głupie słowo może nabrać <page nr=188> nadludzkiej powagi, jeżeli padnie w chwili, która na nie czeka... Ach, jak czekałam, ja tak strasznie z całej mocy czekałam wtenczas w Warszawie na dobre czyjeś słowo! Powiedzieli mnie: "Do ojczyzny jedziesz, do Polski, do rodaków. Bądź szczęśliwa. Bogu podziękuj". Jechałam ja i marzyłam. Taka podróż wtenczas - tydzień blisko. - Trzecia klasa, twardo, kupcy dziegciem śmierdzą, wszędzie <orig>siemieczki</> i czajniki z gorącą wodą. Luiza nos watką perfumowaną zatyka i karmelki miętowe ssie