Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
głupie słowo może nabrać nadludzkiej powagi, jeżeli padnie w chwili, która na nie czeka... Ach, jak czekałam, ja tak strasznie z całej mocy czekałam wtenczas w Warszawie na dobre czyjeś słowo! Powiedzieli mnie: "Do ojczyzny jedziesz, do Polski, do rodaków. Bądź szczęśliwa. Bogu podziękuj". Jechałam ja i marzyłam. Taka podróż wtenczas - tydzień blisko. - Trzecia klasa, twardo, kupcy dziegciem śmierdzą, wszędzie siemieczki i czajniki z gorącą wodą. Luiza nos watką perfumowaną zatyka i karmelki miętowe ssie. Każdego potrąca, nie odpowiada, jęczy tylko: . W Kursku na stacji nocą słowiki śpiewały. Wychylam się, słucham... Odciąga mnie od okna. "Jakie to słowiki? Gawrony! ". Gdzieś tam
głupie słowo może nabrać <page nr=188> nadludzkiej powagi, jeżeli padnie w chwili, która na nie czeka... Ach, jak czekałam, ja tak strasznie z całej mocy czekałam wtenczas w Warszawie na dobre czyjeś słowo! Powiedzieli mnie: "Do ojczyzny jedziesz, do Polski, do rodaków. Bądź szczęśliwa. Bogu podziękuj". Jechałam ja i marzyłam. Taka podróż wtenczas - tydzień blisko. - Trzecia klasa, twardo, kupcy dziegciem śmierdzą, wszędzie <orig>siemieczki</> i czajniki z gorącą wodą. Luiza nos watką perfumowaną zatyka i karmelki miętowe ssie. Każdego potrąca, nie odpowiada, jęczy tylko: <gap>. W Kursku na stacji nocą słowiki śpiewały. Wychylam się, słucham... Odciąga mnie od okna. "Jakie to słowiki? Gawrony! <gap>". Gdzieś tam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego