Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 12
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
biurze pojawił się taki jeden. Dochodziło do takich paradoksów, że postulowano wydzielenie osobnej ubikacji dla tego człowieka, nie wspominając o skrupulatnym unikaniu krzeseł, na których siadywał. Pewnego dnia byłem w delegacji i zamiast pracować, strasznie się dołowałem z powodu kobiety pochodzenia czeskiego, która mnie nie chciała. Zadzwoniłem do pracy, żeby wyżalić się pierwszej napotkanej osobie i traf chciał, że padło akurat na niego. Na początku myślałem, żeby rzucić słuchawką, ale facet ten uprzedził mnie, że nie ma zamiaru uprawiać propagandy i jeżeli się nim brzydzę, to powinienem dać sobie spokój. Przegadaliśmy chyba z pół godziny, a ten gość stanął na wysokości
biurze pojawił się taki jeden. Dochodziło do takich paradoksów, że postulowano wydzielenie osobnej ubikacji dla tego człowieka, nie wspominając o skrupulatnym unikaniu krzeseł, na których siadywał. Pewnego dnia byłem w delegacji i zamiast pracować, strasznie się dołowałem z powodu kobiety pochodzenia czeskiego, która mnie nie chciała. Zadzwoniłem do pracy, żeby wyżalić się pierwszej napotkanej osobie i traf chciał, że padło akurat na niego. Na początku myślałem, żeby rzucić słuchawką, ale facet ten uprzedził mnie, że nie ma zamiaru uprawiać propagandy i jeżeli się nim brzydzę, to powinienem dać sobie spokój. Przegadaliśmy chyba z pół godziny, a ten gość stanął na wysokości
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego