Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
mordercę. Jakby to była moja wina, że ktoś mi zrobił takie świństwo. Dobrze, że w końcu przekonałem rodziców i córki, że to nie ja. Chociaż wie pan - zamyślił się na chwilę - mam wrażenie, że oni mi do końca nie wierzyli. Postanowili jednak wybaczyć mi ten wyskok. Jakby było coś do wybaczania. Po trzech tygodniach żona powiedziała, że powinniśmy się rozstać na jakiś czas, że ona mi wierzy, ale nie może znieść tej sytuacji. To się wyprowadziłem. Wynająłem małe mieszkanie niedaleko, żeby się widywać z dziećmi. I wtedy listy przestały przychodzić. Znaczy, ten, kto je wysyłał, uznał, że się udało. Bo rzeczywiście
mordercę. Jakby to była moja wina, że ktoś mi zrobił takie świństwo. Dobrze, że w końcu przekonałem rodziców i córki, że to nie ja. Chociaż wie pan - zamyślił się na chwilę - mam wrażenie, że oni mi do końca nie wierzyli. Postanowili jednak wybaczyć mi ten wyskok. Jakby było coś do wybaczania. Po trzech tygodniach żona powiedziała, że powinniśmy się rozstać na jakiś czas, że ona mi wierzy, ale nie może znieść tej sytuacji. To się wyprowadziłem. Wynająłem małe mieszkanie niedaleko, żeby się widywać z dziećmi. I wtedy listy przestały przychodzić. Znaczy, ten, kto je wysyłał, uznał, że się udało. Bo rzeczywiście
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego