Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
się! Tylko żeby mnie nie podnosił uszaty i wilczyca nie mamiła.
- Słyszałem, że tu w nocy niezła perwa odchodzi - zmienił temat Zygmunt.
- Nie rozumiem...
- No, że Belowski panienki sobie sprowadza, pracownice, i zabawia się z nimi. A i z dziećmi lubi poświntuszyć. W tatusia się z nimi bawi... - Zygmunt postanowił wybadać Rybka.
- Bzdury, panie, wyssane z palca. Owszem, czasem która zejdzie tam do niego, do piwnicy... Bo wie pan, on sobie takie apartamenty wybudował, że ho, ho!... Ale żeby jakieś świństwa, dzieci, pierwsze słyszę. Żadna się nie skarżyła. Zawsze wychodzą uśmiechnięte, z kwiatkiem, odprowadzane przez jednego z tych ochroniarzy.
- Więc ploty
się! Tylko żeby mnie nie podnosił uszaty i wilczyca nie mamiła.<br>- Słyszałem, że tu w nocy niezła perwa odchodzi - zmienił temat Zygmunt.<br>- Nie rozumiem...<br>- No, że Belowski panienki sobie sprowadza, pracownice, i zabawia się z nimi. A i z dziećmi lubi poświntuszyć. W tatusia się z nimi bawi... - Zygmunt postanowił wybadać Rybka.<br>- Bzdury, panie, wyssane z palca. Owszem, czasem która zejdzie tam do niego, do piwnicy... Bo wie pan, on sobie takie apartamenty wybudował, że ho, ho!... Ale żeby jakieś świństwa, dzieci, pierwsze słyszę. Żadna się nie skarżyła. Zawsze wychodzą uśmiechnięte, z kwiatkiem, odprowadzane przez jednego z tych ochroniarzy.<br>- Więc ploty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego