Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
z Wybrzeża.
Jan Kozłowski, ochmistrz, informuje z uśmiechem, że do Singapuru będzie dwu nowych pasażerów.
- Komplet! Świetnie - cieszy się kapitan.
Pan Kozłowski wskazuje na mnie.
- Panie kapitanie, dla żeglarza to my już szykujemy małą wyprawkę.
- Doskonale! Myślałem, że będę musiał wam przypomnieć.
- Ależ skądże, panie kapitanie. Mamy na przykład te wyborne parówki w puszkach...
- Panowie - usiłuję się bronić - chleb, czarny polski chleb, mleko skondensowane, jarzyny - z największą chęcią, ale takie luksusy... Zresztą ja mięsa nie jem.
- Nie je pan mięsa? - dziwi się kapitan. - No tak, po prostu odzwyczaił się nam biedak. - I spoglądając na mnie dodaje: - Panie ochmistrzu, nie tylko parówki
z Wybrzeża.<br> Jan Kozłowski, ochmistrz, informuje z uśmiechem, że do Singapuru będzie dwu nowych pasażerów.<br> - Komplet! Świetnie - cieszy się kapitan.<br> Pan Kozłowski wskazuje na mnie.<br> - Panie kapitanie, dla żeglarza to my już szykujemy małą wyprawkę.<br> - Doskonale! Myślałem, że będę musiał wam przypomnieć.<br> - Ależ skądże, panie kapitanie. Mamy na przykład te wyborne parówki w puszkach...<br> - Panowie - usiłuję się bronić - chleb, czarny polski chleb, mleko skondensowane, jarzyny - z największą chęcią, ale takie luksusy... Zresztą ja mięsa nie jem.<br> - Nie je pan mięsa? - dziwi się kapitan. - No tak, po prostu odzwyczaił się nam biedak. - I spoglądając na mnie dodaje: - Panie ochmistrzu, nie tylko parówki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego