Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
nazwiska: on - Wieśniewicz: Ja- swoje. Potem wesoło zapoznał mnie z resztą kompanii. Szybko, z werwą: Wszystko przy akompaniamencie pianoli i ruchach kapelusza, który krążył jak niewidzialny i kierowany przez ducha, bo nikt po pieniądze nie sięgnął.
Zresztą nie trwało to razem ani minuty. Maszyna Wieśniewicza miała zryw wspaniały. Wieśniewicz wiózł wybornie. Wydostawszy się z miasta na autostradę do Ostii rozwinął szybkość, od której mnie dech zaparło. O rozmowie nie mogło być mowy. Siedziałem z tyłu, wciśnięty, odpowiadałem na zadawane mi zdawkowe pytania monosylabami. Przyglądałem się pejzażowi, fascynującemu kolorystycznie. Znów poczułem się cały przepełniony faktem, że jestem w Italii. Potwierdzały to przede
nazwiska: on - Wieśniewicz: Ja- swoje. Potem wesoło zapoznał mnie z resztą kompanii. Szybko, z werwą: Wszystko przy akompaniamencie pianoli i ruchach kapelusza, który krążył jak niewidzialny i kierowany przez ducha, bo nikt po pieniądze nie sięgnął.<br>Zresztą nie trwało to razem ani minuty. Maszyna Wieśniewicza miała zryw wspaniały. Wieśniewicz wiózł wybornie. Wydostawszy się z miasta na autostradę do Ostii rozwinął szybkość, od której mnie dech zaparło. O rozmowie nie mogło być mowy. Siedziałem z tyłu, wciśnięty, odpowiadałem na zadawane mi zdawkowe pytania monosylabami. Przyglądałem się pejzażowi, fascynującemu kolorystycznie. Znów poczułem się cały przepełniony faktem, że jestem w Italii. Potwierdzały to przede
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego