Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
można dostać za prawdziwe ruble, co dusza zapragnie. A oni nie brzęczeli ni kopiejką.
- Zeszliśmy na dziady - powiedziała Jaśka. - Nie ma nawet czym zahandlować. A może tobie został choć woreczek machorki?
Ziuta pokręciła głową.
- Ostatni wymieniłam w drodze na cukier. Nic nie wymyślimy, Jasiu, a kraść nie pójdziemy. Trzeba by wybrać się na dworzec po kipiatok. Dziękujmy Bogu, że są jeszcze te trzy worki sucharów. Kiedy ich nie stanie, to dopiero będzie bieda.
Jurek nic nie mówiąc zdjął prawy but i coś tam szperał we wnętrzu pod wklejką. Podważył kozikiem nacięty kawałek podeszwy nad obcasem, gdzie znajdowała się mała skrytka, w obcasie
można dostać za prawdziwe ruble, co dusza zapragnie. A oni nie brzęczeli ni kopiejką.<br>- Zeszliśmy na dziady - powiedziała Jaśka. - Nie ma nawet czym zahandlować. A może tobie został choć woreczek machorki?<br>Ziuta pokręciła głową.<br>- Ostatni wymieniłam w drodze na cukier. Nic nie wymyślimy, Jasiu, a kraść nie pójdziemy. Trzeba by wybrać się na dworzec po &lt;orig&gt;kipiatok&lt;/&gt;. Dziękujmy Bogu, że są jeszcze te trzy worki sucharów. Kiedy ich nie stanie, to dopiero będzie bieda.<br>Jurek nic nie mówiąc zdjął prawy but i coś tam szperał we wnętrzu pod wklejką. Podważył kozikiem nacięty kawałek podeszwy nad obcasem, gdzie znajdowała się mała skrytka, w obcasie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego