i przerażeni, <br>pełni na przemian to entuzjazmu, to śmiertelnej trwogi, to <br>współczucia, napełniającego łzami wszystkie oczy. <br>Jakże bowiem nie współczuć z człowiekiem, który <br>oświadcza dumnie: "Wiem, że zginę, ale moja śmierć..." <br><br><br>Ile razy wymawiałam te słowa, a wymawiałam je dość <br>często, gdyż moja determinacja była wielka, a męstwo <br>nieustraszone, Zośka wybuchała głośnym płaczem. <br><br><br>Adela jednak była niewzruszona. <br><br>Obojętnie cerowała i łatała sukienki swoich dzieci, <br>nie rzucając w moją stronę ani jednego spojrzenia. <br><br> A pewnego razu ujrzałam nawet na jej twarzy <br>lekki drwiący uśmieszek. <br><br>Byłam dotknięta i zraniona do głębi serca. <br><br>Czyż nie było to po prostu ohydne szydzić z biednego, <br>wygnanego