Moje nagłe szczęście od pierwszej chwili połączone było z wielkim strachem. Bałam się, że kilkanaście wiosennych dni minie i że on odejdzie ode mnie. Kiedy ujmował moje dłonie, myślałam o tym, że za chwilę, być może, nie będę go czuła przy sobie, i ta myśl była tak pełna bólu, że wychodziłam jej naprzeciw, wysuwałam ręce z jego rąk. Odchodziłam od niego, żeby w następnym momencie podbiec, przywrzeć do jego szyi i obejmując go ciasno błagać - nie zostawisz mnie, prawda, nie odejdziesz? <page nr=94> - Wiesz, że nie odejdę - mówił i łagodnie odsuwał moją głowę przyciśniętą do jego ramienia, podnosił do góry moją twarz i