się na krawędź tapczana, rozdrażniony, zbolały - wrogi. <br>Róża nie cofnęła ręki. Pochyliła się ku Jadwidze, zaszeptała nagląco: <br>- Powtórz swojej matce, że ja nie dziwię się. Ja pamiętam, co ona mnie opowiadała wieczorem, podczas waszego wesela. O tej ich podróży, kiedy mąż wiózł ją do rodziców chorą, z wrzodami na piersi, wychudzoną, brzydką. A sam w pośpiechu włożył nie swoją marynarkę, za ciasną. I wyglądał śmiesznie. A kiedy pasażerowie wyszli z przedziału, ukląkł przed żoną, wpatrywał się w jej twarz, a ona zasłaniała się <page nr=110> i błagała: "Nie patrz na mnie, znienawidzisz mnie za brzydotę"; a on przytrzymał jej ręce i powiedział: "Jedyna