krzątanina, żarty z moim mężem Tomkiem, śniadanie, krzyki dzieci: 8-letniej Oli i 2-letniego Wojtka. Nic nie zapowiadało katastrofy. <br>To był ostatni dzień 2002 roku. Byliśmy z Tomkiem zaproszeni na sylwestra do znajomych. Sukienka wisiała już gotowa w szafie. Przypomniałam sobie, że powinnam odebrać ze szpitala wyniki po operacji wycięcia guzka z piersi. Nie chciało mi się tam jechać, ale pomyślałam, że minął już prawie miesiąc od zabiegu, więc trzeba się upewnić, że wszystko jest w porządku. Niczego nie przeczuwałam i można powiedzieć, że pojechałam po wyrok... Usłyszałam: Nowotwór złośliwy, konieczna jest mastektomia. Mastektomia, czyli amputacja piersi - uświadomiłam sobie. Lekarz