Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
awanturę, ale Małgorzata odciąga go.
Natomiast ja odzywam się głosem tak przyciszonym, że ratownik i milicjant milkną.
Wyrażam stanowcze życzenie pod adresem plutonowego MO.
A mianowicie: chcę razem z nim pójść do telefonu i w jego obecności przeprowadzić rozmowę z moim dobrym znajomym, szefem Komendy Wojewódzkiej.
Ratownik od razu się wycofuje.
Obowiązki wzywają go na wieżę obserwacyjną.
Plutonowy natomiast, jasnooki i płowowłosy chłopaczek - choć ma wszystkie paragrafy za sobą - rumieni się, ociera pot, blednie.
Bez sensu i nadziei, całkowicie daremnie usiłuje bronić swej godności.
Przebaczam mu w końcu.
Więcej: pytam, czy wieczorem po służbie dałby się zaprosić na piwo.
Pląc ze
awanturę, ale Małgorzata odciąga go.<br>Natomiast ja odzywam się głosem tak przyciszonym, że ratownik i milicjant milkną.<br>Wyrażam stanowcze życzenie pod adresem plutonowego MO.<br>A mianowicie: chcę razem z nim pójść do telefonu i w jego obecności przeprowadzić rozmowę z moim dobrym znajomym, szefem Komendy Wojewódzkiej.<br>Ratownik od razu się wycofuje.<br>Obowiązki wzywają go na wieżę obserwacyjną.<br>Plutonowy natomiast, jasnooki i płowowłosy chłopaczek - choć ma wszystkie paragrafy za sobą - rumieni się, ociera pot, blednie.<br>Bez sensu i nadziei, całkowicie daremnie usiłuje bronić swej godności.<br>Przebaczam mu w końcu.<br>Więcej: pytam, czy wieczorem po służbie dałby się zaprosić na piwo.<br>Pląc ze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego