obiegu.<br> Oskar Miłosz opowiadał mi o pobycie Isadory w Paryżu, wtedy w towarzystwie Jesienina, ze zgrozą. Ten chuligan, po pijanemu tańczący na stole, nie znajdował w jego oczach żadnych względów. Zdaje się, że znajomość mego krewnego z Isadorą i Raymondem była znacznie starsza niż ten epizod, w każdym razie jako wydawca jego tomu wierszy Adramandoni z 1918 roku figuruje Menalkos Duncan, pod którym to imieniem nietrudno odgadnąć Raymonda. Jego grecka chlamida, zauważmy, była utkana ręcznie, o czym dowiedziałem się, kiedy z bulwaru St. Germain szliśmy do Akademii, bo tak nazywała się komuna czy falanster Kalifornijczyka.<br> Chyba rue de Seine, choć nie