granicą. Układając curriculum vitae, zastanawiałem się chwilę, czy nie zataić pewnych szczegółów burzliwego i nie zawsze przecież przykładnego życia. Zdecydowałem jednak wszystko, jak na procesie pokazowym, ujawnić. Napisałem też bez żadnych ogródek o moim niezachwianym przywiązaniu do marksizmu, mimo wydalenia z partii za skrajnie tomistyczną interpretację wypadków węgierskich.<br>Nazajutrz po wyekspediowaniu podania otrzymałem ekspresem pokwitowanie skreślone odręcznie przez ojca rodziny, Samuela de Groot. A więc wyglądało na to, że nie posady szukałem, lecz że pochodnię walki klasowej wypadło mi nieść w piękne ustronie Norfolku, dokąd z końcem XVI stulecia rodzina de Grootów, wraz z wielu innymi, schroniła się przed wojnami religijnymi