z coraz większą wprawą posługiwał się stolikiem. Czuł się niemal jak torreador na arenie.<br>- Niechże on już skończy wreszcie! - zażądał zniecierpliwiony Karolek, którego pożerała ciekawość, o co właściwie Lesiowi chodzi.<br>- Nawet jeśli tam był jakiś pożar, to go już dawno ugasił - powiedział równocześnie naczelny inżynier pod drugimi drzwiami.<br>- Skończ te wygłupy, do diabła! Ja nic nie widzę!!! - ryczał z furią Stefan pod trzecimi.<br>- Sam skończ!!! - odwrzasnął Lesio, który słyszał tylko Stefana, zajmując pozycję obronną prawie pod jego drzwiami.<br>Odpowiedź ta, wykrzyczana w zdenerwowaniu i mająca oznaczać, że bardzo chce skończyć, ale nie potrafi, wprawiła wszystkich słuchających w przerażenie, bliskie paniki. Wywnioskowali