Typ tekstu: Książka
Autor: Dawid Bieńkowski
Tytuł: Nic
Rok: 2005
bachory, którym rodzice muszą koniecznie coś zafundować, bo dzieciątka są na wakacjach... Można ich w końcu jakoś zrozumieć. Widać, że też nie mają za łatwo. Pewnie cały rok odkładali, żeby tutaj do nas na dwa tygodnie przyjechać i wygrzać się w grajdołku. Dzieciaki latają, rozrzucają frytki po terakocie, upuszczają lody, wylewają soczki, nie wyrzucają po sobie opakowań. Trzeba po nich się nieźle nasprzątać, ale dobrze przynajmniej, że pan Marek tak to teraz zorganizował, że jak jest się na kasie, to mopem zajmuje się kuchnia. To dobrzy klienci, można z nimi normalnie rozmawiać i dadzą się namówić na to i na tamto
bachory, którym rodzice muszą koniecznie coś zafundować, bo dzieciątka są na wakacjach... Można ich w końcu jakoś zrozumieć. Widać, że też nie mają za łatwo. Pewnie cały rok odkładali, żeby tutaj do nas na dwa tygodnie przyjechać i wygrzać się w grajdołku. Dzieciaki latają, rozrzucają frytki po terakocie, upuszczają lody, wylewają soczki, nie wyrzucają po sobie opakowań. Trzeba po nich się nieźle nasprzątać, ale dobrze przynajmniej, że pan Marek tak to teraz zorganizował, że jak jest się na kasie, to mopem zajmuje się kuchnia. To dobrzy klienci, można z nimi normalnie rozmawiać i dadzą się namówić na to i na tamto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego