Zełże i udaje, że nic się nie stało, że się niedokładnie wyraził. Chociaż wszyscy widzieli. Łże, a potem wraca na trybunę i prawi te swoje endeckie morały. Ważne, żeby komuś dowalić i żeby go wybrali.</><br><br><who3>I Pęczak też mnie zdziwił. Nie tym, co Dochnalowi mówił, tylko łatwością, z jaką to wymawiał. </><br><br><who4>JG: To jest postać z Gogola. Klasyczny Horodniczy.</><br><br><who5>KK: Taki Stary Wiarus. Postać epizodyczna, ale niezwykle znacząca jako przejaw materii, w której się obracamy. Wielka mała rola, której nikt nie wymyśli, a na dodatek wyposażona w język nie do wymyślenia. Janusz jako dramaturg umie to docenić. Te <orig>"performowania"</>, te <orig>"siury