Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
mu tam... Zapora?
- Zagroda. W porządku, źle zaczęłam. Moja wina. Ale to naprawdę poważna sprawa. Te kilka tysięcy - stuknęła szklanką o blat - to może być suma netto. Musi pan tylko wykazać minimum dobrej woli.
- Przecież wykazuję. Rozmawiam z panią.
Milczała przez chwilę. Widział ją kątem oka, ale cisza była dostatecznie wymowna.
- To aż takie poświęcenie? - zapytała troszkę przez zęby.
- Proszę nie brać tego do siebie, ale w planach miałem miły wieczór.
Podniosła się, wygładziła spódnicę.
- Jutro przed południem oczekują nas w Warszawie - poinformowała oficjalnym tonem. - Musimy wyjechać o trzeciej rano, więc radzę wcześnie się położyć. A przed snem zastanowić, czy zależy
mu tam... Zapora?<br>- Zagroda. W porządku, źle zaczęłam. Moja wina. Ale to naprawdę poważna sprawa. Te kilka tysięcy - stuknęła szklanką o blat - to może być suma netto. Musi pan tylko wykazać minimum dobrej woli.<br>- Przecież wykazuję. Rozmawiam z panią.<br>Milczała przez chwilę. Widział ją kątem oka, ale cisza była dostatecznie wymowna.<br>- To aż takie poświęcenie? - zapytała troszkę przez zęby.<br>- Proszę nie brać tego do siebie, ale w planach miałem miły wieczór.<br>Podniosła się, wygładziła spódnicę.<br>- Jutro przed południem oczekują nas w Warszawie - poinformowała oficjalnym tonem. - Musimy wyjechać o trzeciej rano, więc radzę wcześnie się położyć. A przed snem zastanowić, czy zależy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego