rozbierali go do fundamentów, stawiali betonową zaporę, polewali smołą, a potem dzień i noc palili w pokojach kadzidła.<br><br>Matka Zo[]li ciągle płakała. Nie znała języka, czuła się uwięziona. Miała cukrzycę i brała leki, które niszczyły jej nerki i serce. Nic nie można było zrobić. Ojciec, który w Peru lubił wypić i zabawić się, dostał nagle ataku prostaty i trzeba go było operować. Po operacji pozwolił się ochrzcić i nawet próbował nadrobić zaległości w czytaniu Pisma. Nie skarżył się na ból oczu i nie wiedzieli, że miał jaskrę aż do dnia, kiedy mu zgasły. Z początku pytał, gdzie my jesteśmy, a