Typ tekstu: Książka
Autor: Szklarski Alfred
Tytuł: Tomek w krainie kangurów
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1957
niosąca płonącą gałąź. Rzuciła ją w pobliżu łowców i powróciła
do swoich.
- Co to ma znaczyć, brachu? - zapytał bosman.
- Nie wiem, pan Bentley nic nie mówił o płonących gałęziach.
- Hm! Może to znak, żebyśmy rozpalili ogień? - zastanowił się
marynarz. - Spróbujmy! Weź tę australijską zapałkę, a ja zbiorę trochę
chrustu.
Nie wypuszczając z rąk karabinu ułamał parę gałęzi. Po chwili
siedzieli przy płonącym ognisku. Teraz kobieta ofiarowała im blaszaną
bańkę z wodą, którą postawiła w połowie drogi między obozowiskiem a
łowcami. Tomek przyniósł ją natychmiast. Bosman ulokował bańkę przed
sobą mówiąc:
- Ha, ogień i wodę już mamy. Ciekaw jestem, czym oni nas
niosąca płonącą gałąź. Rzuciła ją w pobliżu łowców i powróciła<br>do swoich.<br> - Co to ma znaczyć, brachu? - zapytał bosman.<br> - Nie wiem, pan Bentley nic nie mówił o płonących gałęziach.<br> - Hm! Może to znak, żebyśmy rozpalili ogień? - zastanowił się<br>marynarz. - Spróbujmy! Weź tę australijską zapałkę, a ja zbiorę trochę<br>chrustu.<br> Nie wypuszczając z rąk karabinu ułamał parę gałęzi. Po chwili<br>siedzieli przy płonącym ognisku. Teraz kobieta ofiarowała im blaszaną<br>bańkę z wodą, którą postawiła w połowie drogi między obozowiskiem a<br>łowcami. Tomek przyniósł ją natychmiast. Bosman ulokował bańkę przed<br>sobą mówiąc:<br> - Ha, ogień i wodę już mamy. Ciekaw jestem, czym oni nas
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego