No to już powiem panu prosto z mostu, co tam będziemy w bawełnę owijać. Skrzywdzili mi moje dziecko, dranie parszywe... - ból znowu skrzywił jej twarz, ale już po chwili patrzyła na mnie swoimi szarymi, poważnymi, zmęczonymi oczyma. <br>W pierwszej chwili nie zrozumiałem, o co chodzi i czekałem, pewnie z głupim wyrazem twarzy, na dalsze wyjaśnienia, jakby tu było co wyjaśniać. Profesorowa ciągnęła dalej:<br>- Baśka, jak tylko uspokoiło się na ulicach, powiedziała, że wyskoczy na chwilę do apteki zobaczyć, czy wszystko w porządku, czy czasem nie trzeba czegoś zabezpieczyć. Nie chciałam jej puścić, ale uparła się, a i Władek, mój mąż, uważał, że