Czekam, błagam, goreję... i tę rękę błogosławię, co mi te kwiatki nad Niemnem zbierała..."<br><br>Ach, cóżby to było za szczęście, gdyby listy te pisał... Zygmunt! Pan Nahorski uczucia swe też przelewa na papier, lecz czyni to zbyt prostymi słowami: "Tak mi tęskno, tak tęskno, że opowiedzieć nie mogę". Brak ten wyrównuje dbałością o jej wydawnicze sprawy. Jeździ do stolicy, do Petersburga i jeszcze gdzie indziej. Tam biega - od Spasowicza do Franciszka Rawity Gawrońskiego, od Kuźmina do Zubowa, od M‚yeta do Erazma Piltza, kwitując obawy pisarki o jego zdrowie i zbytnie trudy wokoło jej spraw listem, pisanym niezbyt piękną polszczyzną