Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
ostatniemu cyplowi Japonii, jaki mamy oglądać. Przed dziobem widać szczyt stromego wulkanu wyspy. To Shima (550 m n.p.m.). Nad masztem kłęby ptaków ogarniające nas przyjaznym krzykiem. Ich podniecenie, które skłonny byłem brać za objaw sympatii, zostaje wkrótce wyjaśnione. Wpakowaliśmy się w sam środek superszkółki morświnów. Setki czarnych grzbietów wyskakują i chowają się pod powierzchnię w festiwalu radości. Sądzę, że przydybały ławicę ryb, stąd towarzyszące roje ptactwa.
Dziwny wiatr. Wieje równo 5B, by nagle ustać zupełnie na kilkadziesiąt sekund, i powraca po tej pauzie do normalnej prędkości. Wystarcza to w zupełności jednak, aby jacht stracił kurs, samoster zbuntował się i
ostatniemu cyplowi Japonii, jaki mamy oglądać. Przed dziobem widać szczyt stromego wulkanu wyspy. To Shima (550 m n.p.m.). Nad masztem kłęby ptaków ogarniające nas przyjaznym krzykiem. Ich podniecenie, które skłonny byłem brać za objaw sympatii, zostaje wkrótce wyjaśnione. Wpakowaliśmy się w sam środek superszkółki morświnów. Setki czarnych grzbietów wyskakują i chowają się pod powierzchnię w festiwalu radości. Sądzę, że przydybały ławicę ryb, stąd towarzyszące roje ptactwa.<br> Dziwny wiatr. Wieje równo 5B, by nagle ustać zupełnie na kilkadziesiąt sekund, i powraca po tej pauzie do normalnej prędkości. Wystarcza to w zupełności jednak, aby jacht stracił kurs, samoster zbuntował się i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego