Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
na świeżej dotychczas twarzyczce. Jak gdyby więdła. I tamte wszystkie tak samo. I co dzień więcej! Chociaż każda zapewnia, że czuje się doskonale, apetyt ma, ochotę do tańca, strojów, śpiewu też. Ba, nawet kotek bengalski, Mruczek, i ten szpic z włoskich krain, Bufcio, cherlają. Co to wszystko ma znaczyć?!
W wyśmienitym humorze, bo łuna zdrowia ją krasi, budzi się rano, ale dziwno Ofce, że nie słychać śpiewu chóralnego, którym dworki budziły ją ze snu. Hymn poranny zaczynał się od słów:

Zawitaj, pani umiłowana,
Ozdobo księstwa Świdnicy!
Wybiegła do komnaty przyjęć. Cóż za widok okropny przeraził oczy panienki. Jej ukochane, żwawe zawsze
na świeżej dotychczas twarzyczce. Jak gdyby więdła. I tamte wszystkie tak samo. I co dzień więcej! Chociaż każda zapewnia, że czuje się doskonale, apetyt ma, ochotę do tańca, strojów, śpiewu też. Ba, nawet kotek bengalski, Mruczek, i ten szpic z włoskich krain, Bufcio, cherlają. Co to wszystko ma znaczyć?!<br>W wyśmienitym humorze, bo łuna zdrowia ją krasi, budzi się rano, ale dziwno Ofce, że nie słychać śpiewu chóralnego, którym dworki budziły ją ze snu. Hymn poranny zaczynał się od słów: <br><br>Zawitaj, pani umiłowana, <br>Ozdobo księstwa Świdnicy! <br>Wybiegła do komnaty przyjęć. Cóż za widok okropny przeraził oczy panienki. Jej ukochane, żwawe zawsze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego