Pani!? Ja bym je wszystkie w d... kopnął i zagonił na swoje miejsce! - krzyczał "Władca". Skończyłam pisać. Właściciel opla przeczytał moje zeznanie i dowiedział się, kto w niego wjechał. Nawet się ucieszył. Pożegnał się ze mną bardzo miło, pocałował w rękę, czym wprawił w zdumienie "Władcę", który oglądając rozbitego opla wyzywał mnie dalej. Wsiadłam do mojego pogniecionego, ale jeżdżącego samochodu, poprosiłam o oderwanie do końca zderzaka, który mi przeszkadzał i pojechałam do teatru, ścigana przez "Władcę" wyzwiskami w rodzaju "krowa"!<br>Podczas jazdy pomyślałam, że muszę przestać traktować czas prowadzenia samochodu jako "mój" czas wolny, czas relaksu, czas refleksji w piekle obowiązków